niedziela, 4 stycznia 2009

Dlaczego kochamy Gwiezdne Wojny?

Z miłością do klasycznych auta jest jak z miłością do serii Gwiezdnych Wojen. O wszystkim decyduje odkryty przez amerykańskich naukowców tajemniczy czynnik.

To jest tak: dlaczego do dziś tak bardzo kochamy trzy pierwsze, nakręcone w latach 70. i 80., części Gwiezdnych Wojen? Przecież fabuła jest prostsza niż wypowiedzi Joli Rutowicz, kosmici wyglądają kretyńsko, bohaterowie walczą latarkami a czarny charakter ma astmę. I dlaczego, do cholery, w przyszłości mamy ubierać się w ubrania z kłującego filcu?

Jednak kochamy Star Wars, dlatego, że były rewolucją. Efekty specjalne uzyskane w czasach gdy komputery wielkości bloku umiały tylko liczyć do 10, robią wrażenie do dziś. Walka z imperium była wyraźnym symbolem dla ludzi, żyjących w cieniu głowic atomowych i żelaznej kurtyny. No i duża grupa pryszczatych małolatów mogła marzyć po nocach o księżnicce Lei (tej z obwarzankami na głowie, ma takie też premier Ukrainy Julia Tymoszenko). Podobnie, jak Star Wars pewne auta stają się klasyką. Decyduje o tym czynnik, zbadany przez socjologów z Uniwersytetu w Bolston, USA.

Czynnik oznaczony jako SRCS to kombinacja rewolucji społecznej, niskiego kosztu zakupu i subkultury. Przypomnijcie sobie garbusa. Auto zrewolucjonizowało Niemcy, gdyż każdy mógł sobie na nie pozwolić. Po latach pokochali je hipisi.

A co zrewolucjonizował nowy Garbus – New Beatle? Miał seryjnie montowany wazonik na kwiatki. Hmm.

W obawie o posądzenie o sympatie z czasami Hitlera, gdy powstał pierwszy Garbus, wsadzono silnik z przodu i nie oferowano New Beatle z jednostką w układzie boxer.

Byłem ostatnio na jeździe testowej Fiatem 500 Zachwalano mi go jako wielki powrót do legendy. Gdzie tam. Jeśli kiedykolwiek jeździliście Fiatem Panda, dla podpowiedzi ten ulubiony przez polskich handlowców, od razu dostrzeżecie podobieństwa.


To samo podwozie i silniki można jeszcze wytłumaczyć powszechną unifikacją i cięciem kosztów. Jednak zbyt wiele elementów wnętrza m.in. obudowę skrzyni biegów, konsolę środkowa i klamki Fiat 500 dzieli z Pandą.

Wszystko było by jednak całkiem okej, gdyby nie próbowano nam nałgać, że jest to klasyk. Jeśli by tak wyglądała nowa generacja Cinquecento wszyscy powinniśmy zacząć starać się o beatyfikację włoskich projektantów. Za to, że pokazali jak bardzo przeciętne auto można zmienić w wino. A tak to oczywiście, nie możemy się nie zachwycić, ale, rewolucji nie ma, do tego jest drogo.

Inny przykład to Golf X generacji. Tak, szerzej znany jako Volkswagen Scirocco. Tak dziesiątej, ponieważ w tym tempie zmian tak wyglądał by Golf za 100 lat. Ludzie w Volkswagenie, znając konserwatywne przyzwyczajenia nabywców Golfa, nie odważyli się po prostu na zbyt radykalne zmiany pomiędzy modelami V i IV generacji. Mieli jednak wyrzut sumienia i po stworzeniu tak nudnego auta jak nowy Golf, że stworzyli Scirocco. Cuda się zdarzają. W końcu Papież jest Niemcem.

Źródło obrazków: howstuffworks.com, volkswagen, fiat

Czytaj więcej......
dodajdo.com