czwartek, 5 czerwca 2008

Pięć dni z Hyundaiem. Dzień pierwszy.

HYUNDAI i30 cw / Pierwsze wrażenia z jazdy

Hyundai to marka, której starsze modele mogą kojarzyc się z kiepską jakością i brzydką stylistyką. Tymczasem Hyundai i30 cw zaskakuje. I to bardzo
.









Po pierwszym dniu jazdy, rodzinny Hyundai zrobił nam przynajmniej trzy miłe niespodzianki i jedną nie miłą.

Niespodzianka pierwsza – ładny!

Samochód odebraliśmy w warszawskiej siedzibie Hyundaia. Na parkingu, już z daleka zauważyliśmy auto o elektryzująco niebieskim lakierze, jak w Oplach w wersji OPC. Hyundai, ku naszemu zaskoczeniu, naprawdę dobrze wygląda. Linia nadwozia, jak na rodzinne kombi, jest dynamiczna i trudno znaleźć miejsce, które "zapomniano" zaprojektować.

Niespodzianka druga – niezła jakość


Auto, którym jeździliśmy kosztuje nieco poniżej 70 tys. złotych. Za to otrzymujemy m.in. pół skórzane fotele, obszytą skórą kierownicę, skórzane podłokietniki z przodu i z tyłu. Wnętrze nie razi szarością ani nadmierną ilością twardych plastików.

Dopatrzyliśmy się jednak pewnych niedoróbek. W schowkach materiały wykończeniowe nie są dobrze odlane, przez co mają w niektórych miejscach ostrzejsze krawędzie. Mimo to wrażenie jest dobre.

Dzień wcześniej jeździłem Lexusem. Prowadząc i30 nie miałem poczucia, że pod względem jakości oba auta są od siebie oddalone o lata świetlne. Raczej jest to odległość, jaka dzieli jakość życia w Warszawie od jakości życia w jednej z zachodnich stolic Europy. Za to w Warszawie jest taniej.

Niespodzianka trzecia - dynamiczny silnik

W testowany Hyundaiu zamontowano szesnasto-zaworowy silnik o pojemności 1.6. Azjaci znani są z tego, że potrafią wycisnąć maksimum z każdego motoru. Tak jest i tym razem. Rodzinny Hyundai ma pod maską 122 konie mechaniczne. Tata będzie zadowolony.

Silnik lubi wysokie obroty i cały czas daje nam pewność, że bez problemu wyprzedzimy jadącego środkiem drogi rowerzystę czy furmankę. Wystarczy zredukować do trzeciego biegu by auto żwawo przyspieszało.

Niemiła niespodzianka – co tak hałasuje?

By przetestować jak Hyundai i30 sprawuje się na polskich dziurach wybraliśmy się do zagłębia kiepskich nawierzchni jakim jest pod warszawski Otwock. To prawdziwy test dla zawieszania. Podobne dziury można odnaleźć jedynie po ciemnej stronie księżyca, gdzie spadł deszcz meteorytów.

Niestety Hyundai daje odczuć, każdą nierówność jaka pojawia się na drodze. Naszym zdaniem ma nieco zbyt twardo zestrojone zawieszenie.

Do tego w testowanym egzemplarzu, który ma zaledwie 1 700 kilometrów przebiegu, do naszych uszu ciągle dochodził nieprzyjemny klekot z tylnych części auta. Podejrzewamy, że to klapa bagażnika (może jest źle spasowana?).

Sprawdzimy to w drugim dniu testu Hyundaia i30 cw.

dodajdo.com

Brak komentarzy: